Archiwum

Ważne informacje

Kraków. W Słowackim konkurs czy przedłużenie kontraktu?

Zarząd Województwa Małopolskiego wciąż nie podjął decyzji w sprawie dyrektorów podległych mu scen. Największe emocje budzi sprawa Teatru im. Słowackiego.

Decyzje w sprawie wygasających w tym roku umów dyrektorów teatrów podległych Urzędowi Marszałkowskiemu miały zapaść wczoraj, ale zarząd województwa postanowił, iż punkt ten zostanie przesunięty na kolejne obrady.

- W najbliższy wtorek – zapewnił nas marszałek Jacek Krupa. Pytany o powody nierozstrzygnięcia sprawy wyjaśnił, że zarząd wciąż zastanawia się, czy ogłaszać konkurs na dyrektora Teatru im. J. Słowackiego, czy powierzyć Krzysztofowi Orzechowskiemu kierowanie sceną przez kolejny okres.

Przypomnijmy, o czym pisaliśmy na początku stycznia – 31 sierpnia kończą się kadencje dyrektorów naczelnych: Teatru im. Słowackiego, Opery Krakowskiej (Bogusław Nowak), Teatru Scena STU (Tadeusz Konieczny) i zakopiańskiego Teatru im. Witkiewicza (Andrzej Dziuk). W przypadku trzech ostatnich mówiło się o przedłużeniu kontraktów, argumentując, że dla tych dyrektorów kolejna kadencja będzie ostatnią przed wejściem w wiek emerytalny. Poza tym, są dobrze oceniani, co potwierdza Leszek Zegzda.

Ale dla dyrektora Teatru im. Słowackiego miał to być ostatni sezon. – Tak się z dyrektorem Orzechowskim umawialiśmy – mówi Zegzda, odpowiedzialny w zarządzie województwa za sprawy kultury. I nie ukrywa, że chce, by konkurs został ogłoszony. – Ale sam nie decyduję, nie jestem samodzielną monadą – dodaje.

Marszałek Krupa przyznaje, że decyzja musi zostać wypracowana w drodze consensusu. – W piątek mamy spotkanie, na którym będziemy o tym rozmawiać z naszym koalicjantem z PSL – dodaje bez ogródek Zegzda. I też mówi, że wtorek musi być terminem ostatecznym. Bo przecież procedura konkursu, gdyby został ogłoszony, potrwa, a to sprawi, że nowy dyrektor zostanie wyłoniony w maju, co nie dałoby mu szans na rzetelne przygotowanie nowego sezonu.

Na razie Krzysztof Orzechowski (rocznik 1948), który prowadzi teatr od jesieni 1999 r., zaplanował premiery na cały rok. Nie chce komentować sytuacji. Nie kryje jednak, że do ewentualnego konkursu nie stanie. Uważa, że swą pracą pokazał, jaki teatr go interesuje i na jakim poziomie umie go prowadzić. Można się domyślać, że liczy na docenienie.